niedziela, 29 września 2013

Pomocnik

W leśniczówce zaszły zmiany. Zimą zaginął Bardzo Groźny Kot, który był bohaterem kilku tekstów. W jego miejsce pojawił się Nie Taki Groźny Kot, a właściwie – kociak. Czarny z jadowicie zielonymi ślepiami. Przed labradorkiem najpierw uciekał, teraz już tylko uważnie obserwuje Sagora, który kotka traktuje jako element krajobrazu. Chociaż nie – krajobraz zaznacza.

Jednym z uroków mieszkania w leśniczówce jest palenie w piecach gdy robi się chłodno. Do tego jak wiadomo potrzebny jest opał, który trzeba rzecz jasna kupić. Kupiliśmy. Opał miał zostać przywieziony po południu, ale okazało się, że dostawcy coś wypadło i przywiózł rano.

Ponieważ labradorek prowadzi uregulowany tryb życia, więc nie wykazał żadnego zainteresowania szybko rosnącą w porannej mgle stertą drewnianych klocków do rąbania. O tej porze Jego Labradorska Mość ma leżakowanie, a takie przedpołudniowe leżakowanie to przecież poważna sprawa.

Gdy już opał został zrzucony na podwórzu a płatności uregulowane trzeba było złożyć drewno w szopie coby nie zamokło. Hałas, jakiego przy tej okazji narobiłem zaintrygował kociaka. Przyszedł, najpierw się uważnie przyglądał, potem zaczął „pomagać”. A to chował się w stercie klocków, a to zaglądał do szopy, skąd pędem uciekał, a to wreszcie usiłował polować na moje kończyny dolne. Dopiero gdy ostatni klocek znalazł się w szopie kicia zakończyła swoją asystę.

Michał & Sagor

Fot.: Michał