niedziela, 23 marca 2014

O sprzątaniu po psie i nie tylko

W powietrzu czuć wiosnę. Dosłownie. W Bardzo Dużym Mieście sprowadza się to do tego, że śmierdzi g..., bo nie wszystkim chce się sprzątać po pieskach. Na podstawie obserwacji dochodzę do wniosku, że po pierwsze – mieszkam na arystokratycznym osiedlu (najwyraźniej wielu korona by z główki spadła, gdyby posprzątali po psie), a po wtóre – że na tymże osiedlu występuje anomalia grawitacyjna. O tym jednak za chwilę.

Po wielkich bojach Miasto wystawiło wreszcie na osiedlu eleganckie kosze z napisem „Posprzątaj po psie”. Co prawda wystawiło je tylko z jednej strony trawnika, więc jak piesek zrobi kupkę na drugim końcu, to przecież arystokracja nie będzie drałować przez całą długość budynku. Inna sprawa, że owe kosze są zapchane wszelkimi „dobrami” - opakowania po pizzy, hamburgerach znanej sieci i oczywiście – przegląd asortymentu pobliskiego sklepu monopolowego wraz z oglądem upodobań i poglądem na wielkość spożycia wśród mieszkańców. Co i tak uważam za sukces – tu dochodzimy do wzmiankowanej anomalii grawitacyjnej – pełna butelka / puszka są wyraźnie lżejsze od pustej. Tylko bowiem w taki sposób można wytłumaczyć zjawisko, że większość ląduje na trawnikach i chodnikach (dobrze, jak nie potłuczone), a nie w koszach na śmieci. Nawet, jeśli do kosza jest parę kroków.

Przy owych koszach zainstalowano nawet specjalne zasobniki na torebki, żeby było w czym posprzątać. Swego czasu nawet były – raz, czy dwa... Teraz ich nie uświadczysz. I tu pojawia się problem – w końcu nie zawsze mamy wystarczającą ilość torebek szczególnie, odkąd sklepy wprowadziły ścisłą reglamentację. A głupio tak brać, gdy przypadkiem można. Swego czasu kupowałem specjalne w sklepie zoologicznym, ale uznałem, że po co przepłacać? No i wymyśliłem.

Sprawa banalnie prosta. W pobliskim hipermarkecie za ok. 1,60 zł kupiłem torebki na mrożonki, rozmiar 20 x 40 cm, sztuk 80 (są i większe). I po kłopocie, co polecam wszystkim, którzy mają problem z torebkami.

Michał & Sagor
Fot.: Michał