Labradorek, czarny w dodatku, to zasadniczo duży pies. W
społeczeństwie niestety pokutuje atawizm „duży czarny pies =
groźny pies”. Cóż, osobiście uważam, że dyskutuje się o
faktach (nie z faktami) przedstawiając argumenty i kontrargumenty.
Pewnie jestem jakiś staromodny... Tak czy siak – opisanego
atawizmu, którego nieraz już z labradorkiem doświadczyliśmy w
związku z powyższym nie skomentuję.
Ale podyskutować o faktach – inna rzecz. Labradorek jest istotą
wybitnie przyjazną, gotową zapraszać wszystkie zwierzaki do
zabawy. Nieważne – kot, pies, zając, sarna, zaskroniec czy
kuna... No, może z wyjątkiem dzików i krówek – wprawdzie
mleczko, masełko a i wołowinkę lubi, ale biegającego tego
szczęścia w całości jakoś widocznie nie ogarnia.
Zauważyliśmy podczas spacerów, że wielu właścicieli „maluchów”,
w okresie szczenięcym zwłaszcza, widząc labradorka bierze pupila
na ręce. „bo to duży pies i może krzywdę zrobić”. Cóż, psy
się różnią wielkością, temperamentem i całą masą innych
cech. Tym samym założenie, że jak będziemy pieska chronić przed
kontaktami z większymi pieskami, to będzie w przyszłości
bezpieczny, jest cokolwiek irracjonalne. Nader często zaś takie
psiaki w dorosłym życiu po prostu się boją większych psiaków,
co się objawia agresją, której nie raz z labradorkiem
doświadczyliśmy.
Dziś było inaczej. Spacer, skwerek... Jesteśmy sami. Pies przynosi
patyka i trąca wymownie nosem – hej, może się pobawimy? Bawimy
się. Skwerek jest nasz a patyka można gonić na tyle sposobów. Nie
na długo. Pojawia się jamniczka z opiekunem. Jamniczka ma niecały
rok. Początkowa nieufność z nieodłącznym przypięciem smyczy
(dość mam awantur typu „proszę zabrać psa!”) po chwili
ustępuje konstatacji, że psiaki się znają. Ku mojej radości, a
labradorka bezgranicznej radości – opiekun proponuje – przejdźmy
dalej, bo się boję, że moja wybiegnie na ulicę. Odchodzimy
kawałek dalej, odpięte smycze...
Przyznam szczerze, że skręcałem się ze śmiechu, zresztą opiekun
jamniczki również. Biegi, skoki, labradorek nad jamniczką,
jamniczka pod brzuchem labradorka; zabieganie, zwody, zaganianie,
jamniczka na plecach, jamniczka wskakuje na labradorski łeb...
Zabawa w chowanego po krzaczkach... Serio – żałuję, że nie
włączyłem kamery w telefonie. Może następnym razem :)
Takich psiaków, jak jamniczka na szczęście jest więcej. I takich
opiekunów również. Dzięki temu maluchy, gdy dorosną wiedzą, że
nie ma się czego bać dużych psów, bo z niektórymi można się
fajnie bawić.
Michał & Sagor
Fot.: Michał