Nie tylko psa trzeba wychować. Ludzi często również.
Łukasz to sympatyczny facet. Bardzo lubi labradorka i wzajemnie.
Przez długi czas miał irytujący zwyczaj wołania pieska gdy ten
był jeszcze daleko. W takim przypadku labradorek rozpoczynał dziki
taniec radości i starał się czym prędzej dobiec do Łukasza i
przywitać z nieodzownym w takiej sytuacji wskakiwaniem na człowieka.
To, co się wtedy działo na drugim końcu smyczy już takiej radości
nie budziło, u osoby trzymającej smycz zwłaszcza.
Garbatego mogiła wyprostuje, głosi ponure porzekadło, przy czym
wielce prawdopodobne jest, że mamy tutaj do czynienia z aluzją do
czasu oczekiwania w kolejce do lekarza – specjalisty.
Kilkudniowe jesienne deszcze ustąpiły miejsca chmurom. Wybiegany
labradorek zabłoconymi łapkami leniwie znaczył swój szlak.
Wracający z pracy Łukasz zadawał szyku eleganckimi i twarzowymi
dżinsami. I bardzo, bardzo jasnymi. Gdy ujrzał w oddali labradorka
z przypiętym do niego smyczą człowiekiem – zawołał pieska. Tym
razem jednak się przeliczył w swym kawalarstwie. Ku jego wielkiemu
zdumieniu labradorek został błyskawicznie odpięty i uzyskawszy
większą swobodę ruchów pędem ruszył tradycyjnie powitać
Łukasza. I już po chwili podskakiwali obaj, przy czym Łukasz
głównie w stronę przeciwpołożną do skoków pieska. Ludzkim
podskokom towarzyszyły okrzyki „Sagor, tylko na mnie nie
skacz!”.
Gwoli odnotowania w annałach pedagogiki – pomogło. Przynajmniej w
przypadku człowieka.
Michał & Sagor
Nieźle rozkręcasz się :D
OdpowiedzUsuńniezłe, muszę kiedyś zastosować :)
OdpowiedzUsuń