Jego Labradorska Mość najpierw leniwie nastawiła
uszu, a potem jeszcze bardziej leniwie zerwała się na równe łapy.
Posadzka w łazience była tak przyjemnie chłodna po upale na
podwórzu... I nawet moje docinki, że okupuje łazienkę niczym
panna na wydaniu przed odpustem były do zniesienia w kontekście
wskazań termometru. No, ale odgłos otwieranych drzwi lodówki swoje
prawa ma...
Sagor powlókł się przedpokojem w kierunku kuchni, wsadził łeb w
drzwi i rzucił wymowne spojrzenie „Ja w sprawie kiełbaski...”.
No niestety – kiełbaski nie było, tylko moja Mama akurat
podjadała sobie sera. I co gorsza – nie sprawiała wrażenia
zainteresowanej dokarmianiem wymownie zerkającego łakomczucha.
W związku z powyższym labradorek wlazł na kolana mojej Mamy i
chapnął kawałek sera. Można rzec, że w ostatniej chwili przed
pożarciem przez moją Szanowną Rodzicielkę.
I powiedzcie sami – czyż to nie kochana psina, tak bardzo lubi się
z człowiekami dzielić jedzeniem ;-)
Michał
& Sagor
Fot.:
Michał