sobota, 11 sierpnia 2012

Kapeć i kaktus

Przyznam szczerze, że oglądając przesympatyczną komedię Marley i ja” (przy okazji – gratuluję osobie, która na potrzeby telewizji przetłumaczyła tytuł jako „Marley i John”) sceptycznie podchodziłem do kwestii dewastacji otoczenia przez labradora. Mówiąc wprost uważałem, że zostały one „podkolorowane” już to przez samego Johna Grogana, względnie przez reżyserów. Za to sceny labradorskiego indywidualizmu podczas spacerów uważałem za całkowicie trafione.

A potem w serwisie Labradory.info pojawiła się dyskusja „Labrador – Demolka”, i przyszło mi zmienić zdanie.

Pod tym względem Sagor jest wyjątkowo spokojny. Nie lubi zostawać sam w domu, ale jeśli trzeba, to trudno. Ma dostęp do wszystkich pomieszczeń i włączone radio, żeby się nie czuł samotnie. Lubi stację, która nadaje dużo muzyki klasycznej, filmowej i jazzu :) Kładzie się na kanapie i śpi.

Inna rzecz, że po powrocie następuje Labradorski Taniec Powitalny, nader często połączony z pokazem latających dywanów, doniczek i wszystkiego, co się znajdzie w zasięgu merdającego ogonka. Ale to się nie liczy jako celowa dewastacja.

Zrobiłem sobie remanent w pamięci i wyszło mi, że oprócz śladów psich zębów na niektórych meblach i opisanego oparcia kanapy ofiarami niszczycielskich zapędów Sagora padły kapcie, legowisko i pewien kaktus. Legowisko zresztą po naprawie służy nam do dzisiaj w charakterze elementu zagracającego. Pies rzadko z niego korzysta.

Z kapciem historia była jeszcze prostsza – pewnego dnia zniknęła tasiemka obramowania, taka, coby się materiał nie pruł. O tym, że za wypruciem i tajemniczym zniknięciem tasiemki stoi labradorek przekonałem się dopiero w trakcie spaceru. W jakich okolicznościach – możecie się Państwo domyśleć :) W ramach wyjaśnień podpowiem, że taka tasiemka okazała się wybitnie niestrawna.

Z kaktusem za to – o, to było coś! Rzecz miała się w czasach, gdy labradorkowi wiek liczyło się raczej w tygodniach, bądź zaczynało dopiero liczyć w miesiącach.

Objąwszy w swe władztwo Kwaterę Główną Labradorka oraz włączywszy dwójkę człowieków do sfory, szczeniak rozpoczął lustrację włości. Wszystko go ciekawiło, co nie dziwi, gdyż labradory z natury są ciekawskimi psami, a szczeniaki to już w ogóle.

W mieszkaniu mamy sporo roślin doniczkowych. Na podłodze, w zasięgu kłów i pazurów labradorka stała doniczka z kaktusem. Kaktus był naprawdę śliczny – wyglądał jak obsypany puchem. Niestety, puch ten miał to do siebie, że się wszystkiego czepiał i niełatwo było się go pozbyć.

Labradorek przekonał się o tym gdy tylko spróbował powąchać „puchatego” kaktusa. Gniewne prychanie i kichanie odbiło się szerokim echem po mieszkaniu. Niezrażony jednak pierwszym niepowodzeniem postanowił zmienić strategię – ugryzł kaktusa.

Cóż to był za lament! Bez pomocy człowieka zapewne labradorek nie pozbyłby się z pyszczka nieprzyjemnego „puchu”. Niechętnie bo niechętnie, ale w końcu pozwolił sobie oczyścić mordkę. Następnie udał się do kuchni i doznany despekt skwitował solidną popijawą z miseczki.

Do trzech razy sztuka. Labradorek zapałał żądzą zemsty. Sprężystym, zdecydowanym krokiem wyruszył w kierunku doniczki z kaktusem, który stał się powodem doznanego despektu. Zatrzymał się tuż przy doniczce, po czym łapką wymierzył kaktusowi solidnego klapsa. Z wiadomym skutkiem.

Michał & Sagor

Fot.: Michał

5 komentarzy:

  1. no to nieźle :) Labrador demolka? Może to o mojego Messiego chodziło? Bo mistrz gryzienia butów i ścian to Messi we własnej osobie- psiej osobie! Ale żeby kaktusa? Bosz... MYSTRZ

    OdpowiedzUsuń
  2. Zawzięty mściciel z Sagora :)
    Ale rozumiem, że kaktus przetrwał i nadal żyje?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zemsta była sroga, kaktus nie przetrwał :) Ale labradorek kwiatków już nie rusza :D

      BTW - znajomy opowiadał o pierwszych Świętach Bożego Narodzenia jego wilczura. Wszystko pięknie przygotowane, choinka ubrana, a że była plastikowa, więc przyniósł kilka gałązek, żeby był zapach. Gałązki ułożył pod choinką.

      Pies z zainteresowaniem obserwował działania swego Pana. Podszedł, obwąchał gałązki i ... podniósł łapę w wiadomym celu :)

      Usuń
    2. hahahah no tak.. naturalne :)

      Usuń