piątek, 3 sierpnia 2012

Kałużowe rozważania


Nad leśniczówką zawisła ciemna chmura. Powisiała, powisiała i w końcu raczyła się oberwać. Lało, jak wół do karety i Salomon na pochyłe drzewo razem :) Labradorek, choć mijała pora spacerku grzecznie czekał. Wiedział, że nie mam nic przeciwko spacerom w deszczu, ale są pewne granice. Ściana wody lejąca się z nieba zdecydowanie te granice przekraczała. No i mieliśmy Bardzo Miłego Gościa, któremu onegdaj Sagor zrobił niezapowiedziany remanent w lodówce.

Gdy wreszcie się wypadało – ruszyliśmy na spacer.

Niedawno, przeglądając zdjęcia „Mokre, błotne...” na profilu FB serwisu labradory.info dotarło do mnie coś, na co pewnie w innych okolicznościach nie zwróciłbym uwagi. Otóż labradorek uwielbia wodę, kocha pływać, brodzić i się taplać. Ale – nie wchodzi do brudnej wody. Kilka razy, gdy byliśmy nad jeziorem i woda była brudna, a przy brzegu leżała mało estetyczna piana Sagor nawet nie próbował wejść do wody, choć nikt by mu tego nie zabronił.

Może ma to związek z lokalizacją Kwatery Głównej Labradorka w Bardzo Dużym Mieście, gdzie kałuże to pochodna wody, w większości będąca kumulacją benzyny, smarów, oleju i co tam jeszcze wyciekło z samochodów, plus tego wszystkiego, co spadło z deszczem? A że taka mieszanka nie służy psim łapom, to pewne. Możliwe też, że ma to źródło w latach szczenięcych labka, który kilka razy wytaplał się w jakimś podejrzanym bajorze. Po tych wyczynach spacer był natychmiast przerywany, zaś labradorek na smyczy w niesławie był prowadzony do domu, gdzie czekała go kąpiel w wannie (co lubi) z użyciem szamponu dla psów (czego już nie lubi). A może jedno i drugie? Zapytam w Noc Wigilijną, jeśli akurat zwyczajowo nie będzie chrapać.

Tak czy owak labradorek z zasady stara się omijać kałuże. Normalnie. Tym razem jednak kałuże były w lesie. Po zdziwionym spojrzeniu, że sam wlazłem w kałużę sięgającą powyżej kostek (bo nie było jej jak ominąć), labradorek z wyraźnym wahaniem ale i zadowoleniem sam wlazł do wody. Brykania było co niemiara, plusku również. Potem pojawił się kijaszek konkretnych rozmiarów, z którym taplanie w kałużach nabrało najwyraźniej nowego smaku. I nowego rozbryzgu.

Po udanym spacerze labradorka czekało tradycyjne wycieranie ręcznikami. Cóż, jak się chce swobodnie przemieszczać po całym domu i układać na tapczanach – trzeba trochę pocierpieć. Inna sprawa, że gdy tylko Sagor zobaczy ręcznik, od razu zaczyna wycierać łeb o moje spodnie, w rezultacie czego wyglądam jakbym..., hm... - a domyślcie się sami :P

I to już koniec kałużowych rozważań na dziś. Ciekawe tylko, kiedy mi wyschną sandały. I spodnie :D

Michał & Sagor

Fot.: Michał, pozował - Sagor

PS. Nie zamieszczamy zdjęć z brykania po kałużach - wyszły jak Zabłocki na nocnikach, wszystkie były do d... :P

6 komentarzy:

  1. Oooo tak, woda to jest to, Puzon najchętniej nie ominąłby żadnej kałuży, bajora czy czegokolwiek innego, aby tylko było mokre. Na szczęście jeszcze czasem można nad nim zapanować w tej kwestii :) A tych zdjęć z brykania, to szkoda że nie zamieściłeś. Pomimo tego, że jak napisałeś, "wyszły jak Zabłocki na nocnikach" (?):) to musiały być prześmieszne.

    OdpowiedzUsuń
  2. Sagor, mam pytanko gastronomiczne: co? komu? i w jakich ilościach wyciągnąłeś z lodóweczki? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Baltazarze, pisałem o tej historii w teście "Łasowanie" (http://labradorkiem.blogspot.com/2012/07/asowanie.html). Pojechaliśmy w odwiedziny do znajomego, który otworzył lodówkę na oścież, co labradorek wykorzystał. Wsadził pysk do lodówki i coś chapną, tylko się oblizał. Do dziś nie udało się ustalić co, a tym samym - w jakich ilościach :) Duże ilości raczej nie były - gdy wystawił pysk z lodówki tylko się oblizywał.

      Ważne, że mu nie zaszkodziło :) Choć przyznaję - nadal mnie ciekawi, co to było. Znajomy jednak milczy na ten temat, jak zaklęty :) Spisek jakowyś wietrzę :D

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    2. :) wygląda na to, że Sagor miał opcję 2 w 1 : zgrzeszył gastronomicznie z rozgrzeszeniem w pakiecie;)

      Usuń
  3. Hejka Chłopaki,
    mamy dla Was niespodziankę, jak jeszcze nie widzieliście;)
    Poleciliśmy Was zwierzakom.net, bo lubimy sobie na Waszym blogu powęszyć;) Pozdrowionka od Baltazara i Ani :)

    http://zwierzaki.net/artykul,386,ciekawe-blogi-o-tematyce-zwierzat-czesc-druga.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojojojojoj! A to nam Baltazar z Anią frajdę zrobili :) Miła niespodzianka :)

      Pozdrawiamy serdecznie
      Michał & Sagor

      Usuń