Z tańców towarzyskich najbardziej lubię Labradorski Taniec
Powitalny mojego towarzyskiego labiszona. Kto ma labka, to wie o co
chodzi, pozostali niech żałują :P Poza tym – jakoś tak się
złożyło, że taniec nie specjalnie mnie pociąga. Swego czasu
uczyłem się trochę, po palcach partnerkom nie deptałem, ale
bakcyla nie chwyciłem. Ten typ już tak ma.
Nie znaczy to, że nie doceniam ludzi dla których taniec jest pasją,
namiętnością; doskonale wiem ile ciężkiej pracy potrzeba, by w
każdej dziedzinie osiągnąć jakiś minimalny poziom.
Są jednak na świecie tacy, którzy nie mając za grosz poczucia
rytmu z zapałem godnym lepszej sprawy puszczają się w tany przy
każdej nadarzającej się okazji. Z wiadomym efektem. O takich
osobach czasem mówi się, że „muzyka im w tańcu nie
przeszkadza”.
A co, gdy ktoś jest naprawdę głuchy i ma w dodatku 62 równie
głuche koleżanki i kolegów? Okazuje się, że może tańczyć, i
to jeszcze jak! Udowadniają to tancerze z chińskiego zespołu China
Disabled People's Performing Art Troupe w tańcu „Thousand Hand
Guan Yin”. Różnica jest taka, że miast słuchać muzyki,
obserwują sześciu reżyserów. Efekt – jak dla mnie powalający.
Zresztą – zobaczcie sami. Zapraszam!
Michał
& Sagor
PS. Zespół odwiedził już ponad 40 krajów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz