wtorek, 5 marca 2013

Niezbyt udany spacer

Labradorek miał kiedyś smycz. Nie taką zwykłą – stylową. Linka na „kołowrotku” swobodnie rozwijała się i nawijała, w zależności od potrzeb. Rzecz jasna potrzeby labradorka były większe niż kilka metrów linki, więc gryzł ją zapamiętale aż do skutku. Na szczęście będąc słabym w kwestiach technicznych skupiał się na plastikowej osłonie połączenia, którą ostatecznie załatwił. Niewiele to przeszkadzało.

To było jakieś 5 lat temu. Nikt już nie pamiętał, dlaczego owa smycz wylądowała w szafie. Aż do niedawna.

W związku z nastawaniem wiosny i pachnącymi suczkami labradorek stał się ostatnio ekspresowym psem tropiącym. Przelatywanie za tropicielem przez żywopłoty i kontrolowanie poślizgów na błocie jak wiadomo do przyjemności nie należy. No i wtedy przypomnieliśmy sobie o tej smyczy. Tylko nikt już nie pamiętał, dlaczego przestaliśmy jej używać.

Idea wydawała się super – kilka metrów linki psu da odpowiedni luz, a człowiekowi spokój. Smycz się znalazła, no to czas na spacer.

Przyznam szczerze, że już dawno tak nie złorzeczyłem światu i okolicom, co podczas tego spaceru. Bo smycz owszem – rozwijała się elegancko. Tylko ze zwijaniem było gorzej. Sagor z podziwu godną cierpliwością znosił kolejne przystanki w celu wyplątania psich łap ze zwojów linki i próbom jej nawinięcia na kołowrotek.

Na szczęście na skwerku było sucho, więc zabawa w gonienie patyków udała się wyśmienicie, co w jakiejś mierze powetowało niedogodności związane z piekielnym ustrojstwem i, co tu kryć, ludzkim zapominalstwem.

Michał & Sagor
Fot.: Michał

6 komentarzy:

  1. Mój siedmiomiesięczny lab na szczęście jeszcze nie za bardzo kojarzy o co chodzi z nadejściem wiosny, więc spacery są jeszcze spokojne. Chociaż przyznam, że zapachy zaczynają go już intrygować. Przeważnie chodzi na smyczy, chociaż ma zawsze 1-2 długie spacery w ciągu dnia, gdzie może sobie polatać. Tak swoją drogą, to jest bardzo podobny do Sagora. :)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiosna wiosną, ale te suczki :D Sagor dostaje normalnego "kota", piszczy, pobekuje i tropi. Obraża się, gdy mu mówię, że zachowuje się jak prosię :D

      Pozdrawiamy serdecznie

      Usuń
  2. Smycz automatyczna jest rewelacyjna na spacery z dorosłym wychowanym psem, na początku sprawia trudności z wzajemną koordynacją ruchów ale jak już to opanujemy to ciężko przestać jej używać :) My z flexi chodzimy wszędzie , uwielbiam ją!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasza flexi niestety jest popsuta, a ja nie mam czasu by przy niej podłubać :D

      Usuń
  3. Ja tam nie nienawidzę automatów :D
    po prostu jestem przewrażliwiona, taśma o szerokości 1,5cm nie wystarcza. Boję się że pociągnie i po smyczy i po psie.
    Też mam labradora, ale nietstey nie reaguje na przywoływanie ;/

    Fado już poczuł zapachy -,-
    I mści sie na mojej nodze..

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, automaty mają określony "udźwig". Fakt, strach jest, ale psu też trzeba zaufać.

      Co do przywoływania - ja uczyłem swojego draba dając mu smakołyki. Mogą to być psie ciasteczka, ale kuleczki suchej karmy też zdają egzamin. O ile rzecz jasna, masz łakomczucha :D

      Zacznij w domu - jedna komenda, jeden gest, a gdy przyjdzie - szybka nagroda plus pieszczota. Potem spróbuj na spacerach, wreszcie zacznij ograniczać łakocie. Powinno pomóc - z Sagorem dało radę. Nie łudź się, że gdy Fado wyczuje jakąś suczkę cokolwiek go zatrzyma.

      Sagor moje kończyny dolne szanuje. Mści się na poręczy tapczanu i swoim legowisku, zbereźnik jeden :D

      Pozdrawiamy serdecznie

      Usuń