piątek, 22 marca 2013

Kłopotliwy patyk

Jak już kiedyś pisałem Sagor uwielbia zabawy z patykami. Gorzej, że oprócz noszenia i gonienia kijaszków uwielbia też je gryźć niczym jakąś apetyczną kość. A to może się skończyć kłopotami, czasem poważnymi, gdy np. drzazga wbije się w pyszczek, albo jeszcze gorzej – dotrze do przewodu pokarmowego.

Tym razem skończyło się na strachu.

Poszliśmy sobie na spacer. Labradorek grzecznie tropił pachnącą suczkę, załatwił też swoje potrzeby. Ponieważ miałem umówione ważne spotkanie, więc spacer miał się ograniczyć do samego spacerowania – zabaw z patykiem nie było w planach. Moich planach, bo labradorek miał w tej materii własne zdanie. Znalazł sobie sam jakiegoś spróchniałego badyla i zaczął z nim ganiać szczęśliwy. Gdy mu się znudziło ułożył się na ziemi i wbrew moim sprzeciwom zaczął go „rozgryzać” na kawałki.

Po chwili, ku mojemu zdumieniu – przestał. Gorzej, zrobił się osowiały i co chwila usiłował podłubać łapą w paszczy, co mu niezbyt wychodziło.

Labradorek jest bardzo ufnym i przyjacielskim pieskiem. Mogę go łapać za ogon, mogę grzebać w jego miseczce w trakcie psiego posiłku. Ale jednego nie lubi – gdy usiłuję przeprowadzić lustrację wnętrza psiego pyska. Do tej operacji potrzebna jest kolaboracja jeszcze jednej osoby. Czyli – koniec spaceru i ekspresowy powrót do domu z przystankami na próby wsadzenia łapy do paszczy.

W domu udało się przytrzymać labradorski pyszczek i zajrzeć do środka. Okazało się, że kawałek spróchniałego badyla utkwił pomiędzy górnymi kłami i za nic w świecie nie dawał się wypluć. Pomimo ewidentnego braku kooperacji ze strony Sagora w końcu udało się usunąć nieszczęsny kawałek badyla.

Labradorek operację skwitował solidną popijawą, następnie ułożył się na tapczanie i spoglądał na mnie z wielkim szacunkiem i miłością.

Co ciekawe, podczas wieczornego spaceru patyki wszechstronnie go nie interesowały.

Michał & Sagor

Fot.: Michał

2 komentarze:

  1. Oj patyki są faktycznie niebezpieczne. Ostatnio widziałam gdzieś zdjęcie jak to się taki kij wbił w dziąsło psiaka (nie mogłam za bardzo na to patrzeć, ale wydawała mi się, że to lab - w sumie nic dziwnego). Znajomi mieli też ostatnimi czasy przykrą sytuację z goldenem i kijaszkami: psiak uwielbia rozgryzać badyle i jakieś kawałki dostały się właśnie do układu pokarmowego. Spowodowało to nieziemskie rewolucje. Dziś ma zakaz noszenia jakichkolwiek patyków.
    My przestawiliśmy się na piłki. Na każdy spacer zabieramy piłkę ze sznurkiem (hit ostatniego sezonu dla Puzaka) i kijaszki mamy prawie z głowy. Prawie, bo czasem Puzakowi się przypomni o istnieniu badyli i zdarza się, że jakiegoś przyniesie. Na szczęście pokazanie piłki działa i psiur szybko o kijaszkach zapomina :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystko może być niebezpieczne na spacerze ... nie da się nigdy przewidzieć co może spowodować wypadek. Jak to mówią wszystko jest dla ludzi byle z umiarem , tę samą zasadę można przenieść na zwierzęta. Wszystko fajne, ale z umiarem
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń