Budynek w którym mieści się Kwatera Główna Labradorka ma
charakter, można by rzec, kameralny. Kilka klatek, po dziesięć
mieszkań na każdej. Takie rozwiązanie architektoniczne sprawia, że
znam wszystkich sąsiadów z mojej klatki. Niehałaśliwy i
przyjacielski labradorek również jest doskonale znany tym bardziej,
że mieszkamy na przedostatnim piętrze.
Sagor nie uznaje smyczy na klatce schodowej, choć od pewnego czasu
nie jest jedynym psem na wspomniane dziesięć mieszkań. Każdorazowa
próba przypięcia smyczy na schodach kończy się tak samo – pies
łapie smycz zębami i wymownie patrzy: Nie no, stary, nie żartuj!
No i rzecz jasna każde
otwarte drzwi do mieszkania uznaje za zaproszenie do złożenia
wizyty połączonej z nieodzownymi w takim przypadku pieszczotami.
Pewnego dnia do sąsiadki na
parterze przyjechali goście. W ramach nieutrudniania sobie życia
zostawili szeroko otwarte drzwi wejściowe do mieszkania i spokojnie
przenosili bagaże. Na straży domostwa stanął „jork”.
Schodzący po schodach labradorek ze zdziwieniem zaobserwował
stróżującego psa w mieszkaniu, gdzie od dawna psów nie było, za
to była przemiła Pani Sąsiadka. „Jork” wypełniał swoje
zadanie wzorowo, to znaczy narobił rabanu i z groźną miną swoją
osobą zabarykadował wejście.
Labradorek popatrzył chwilę na to
nowe zjawisko w jego włościach, po czym bez żadnego skrępowania
przestąpił próg by zapoznać stróżującego kolegę. Biedny
„jork” momentalnie się skulił i wyciszył zaskoczony reakcją
Sagora. Labradorek spokojnie obwąchał „malucha” po czym bez
pośpiechu wyruszył spacerować.
Innym razem wracając ze spacerku
spotkaliśmy Sąsiadkę. Powoli drapaliśmy się po schodach
rozmawiając o tym i owym, aż dotarliśmy do jej drzwi. Sąsiadka
otworzyła drzwi za którymi z powitaniem czekała jej kotka –
Whiskey. Labradorek stanął zaciekawiony i wydając przyjacielskie
odgłosy usiłował zrobić to samo, co onegdaj zrobił z „jorkiem”.
Tym razem jednak silny chwyt za obrożę utrudniał zawarcie bliższej
znajomości z kocią damą. Whiskey, początkowo zjeżyła się
groźnie, ale doszedłszy widać do wniosku, że nic jej nie grozi
powoli zaczęła przysuwać się w kierunku psiego pyska, który
spokojnie obwąchała, po czym wróciła do siebie.
Michał
& Sagor
Fot.: Michał

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz