wtorek, 15 stycznia 2013

Przez próg

Budynek w którym mieści się Kwatera Główna Labradorka ma charakter, można by rzec, kameralny. Kilka klatek, po dziesięć mieszkań na każdej. Takie rozwiązanie architektoniczne sprawia, że znam wszystkich sąsiadów z mojej klatki. Niehałaśliwy i przyjacielski labradorek również jest doskonale znany tym bardziej, że mieszkamy na przedostatnim piętrze.

Sagor nie uznaje smyczy na klatce schodowej, choć od pewnego czasu nie jest jedynym psem na wspomniane dziesięć mieszkań. Każdorazowa próba przypięcia smyczy na schodach kończy się tak samo – pies łapie smycz zębami i wymownie patrzy: Nie no, stary, nie żartuj! No i rzecz jasna każde otwarte drzwi do mieszkania uznaje za zaproszenie do złożenia wizyty połączonej z nieodzownymi w takim przypadku pieszczotami.

Pewnego dnia do sąsiadki na parterze przyjechali goście. W ramach nieutrudniania sobie życia zostawili szeroko otwarte drzwi wejściowe do mieszkania i spokojnie przenosili bagaże. Na straży domostwa stanął „jork”. Schodzący po schodach labradorek ze zdziwieniem zaobserwował stróżującego psa w mieszkaniu, gdzie od dawna psów nie było, za to była przemiła Pani Sąsiadka. „Jork” wypełniał swoje zadanie wzorowo, to znaczy narobił rabanu i z groźną miną swoją osobą zabarykadował wejście.

Labradorek popatrzył chwilę na to nowe zjawisko w jego włościach, po czym bez żadnego skrępowania przestąpił próg by zapoznać stróżującego kolegę. Biedny „jork” momentalnie się skulił i wyciszył zaskoczony reakcją Sagora. Labradorek spokojnie obwąchał „malucha” po czym bez pośpiechu wyruszył spacerować.

Innym razem wracając ze spacerku spotkaliśmy Sąsiadkę. Powoli drapaliśmy się po schodach rozmawiając o tym i owym, aż dotarliśmy do jej drzwi. Sąsiadka otworzyła drzwi za którymi z powitaniem czekała jej kotka – Whiskey. Labradorek stanął zaciekawiony i wydając przyjacielskie odgłosy usiłował zrobić to samo, co onegdaj zrobił z „jorkiem”. Tym razem jednak silny chwyt za obrożę utrudniał zawarcie bliższej znajomości z kocią damą. Whiskey, początkowo zjeżyła się groźnie, ale doszedłszy widać do wniosku, że nic jej nie grozi powoli zaczęła przysuwać się w kierunku psiego pyska, który spokojnie obwąchała, po czym wróciła do siebie.

Michał & Sagor
Fot.: Michał

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz